wyszłam i byłam, nareszcie. spotkałam
kogoś kto był tylko prawie i też był.
ma szczęście. masz tytuł, sławę, a ja mam
to wyjście. i bycie nie całkiem naprawdę,
bo nie ma znaczenia co zrobię, nikt
tego nie widzi, nie zanotuje żaden z naszych
ważnych. a mamy ważnych. oni nas mają bardziej.
na piętrze moim, trzynastym, gdybyśmy liczyli
te nowe piętra, a w starej nomenklaturze – szóste,
mieszka podobno hrabia. hrabina została nad morzem
i bez tytułu. i nie wiem na pewno czy strasznie ją martwi
ten stan rzeczy.
i postanawiam nie martwić się także, bo po co
się zastanawiać nad odpowiedzią gdy pytań wystarczy
na wieczność: dlaczego kochałam przez chwilę
tego żołnieża co tak całował że ciarki chodziły po plecach?
dlaczego juz nigdy nikomu o tym nie powiem?